|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Jak urząd pracy pożyczkę bezrobotnemu przyznał
Rozmiar tekstu: A A A
W styczniu 2006 r. otrzymał pismo o ponowienie wniosku o pożyczkę. Pod koniec lutego był na dwudniowym szkoleniu dla bezrobotnych chcących prowadzić działalność gospodarczą, organizowanym przez PUP. - Dla mnie to był znak, że wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony - twierdzi Wojtaniec. Tymczasem na początku marca dostał pismo, że pożyczka mu nie przysługuje, bo... w lutym został emerytem. - Rozumiem, że za pieniądze podatników PUP szkolił emeryta! - denerwuje się Wojtaniec. - Dlaczego przy składaniu wniosku nikt mi nie powiedział, że emeryci nie mogą liczyć na te pieniądze. Utopiłem ponad 7 tys. zł. Teraz nie prowadzę działalności i jeszcze muszę oddać długi, a nie mam z czego. Przecież urzędnicy mieli moje dokumenty, wiedzieli ile mam lat, wszystko było w dokumentach. Inaczej sprawę widzą pracownicy PUP. - Faktycznie, sprawa jest trochę niefortunna, ale zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy - przekonuje Marzena Dyr, starszy inspektor działu instrumentów rynku pracy w urzędzie pracy. - Wojtaniec złożył wniosek pod koniec roku, kiedy nie mieliśmy już pieniędzy na pożyczki. Na początku tego roku nie mogliśmy mu przyznać pożyczki, bo nie był rozpisany tegoroczny budżet. Dlatego taka zwłoka. Podczas szkolenia, które nie było finansowane z Funduszu Pracy, został poinformowany, że tylko bezrobotni mogą ubiegać się o pożyczkę, a Wojtaniec dokładnie wiedział, kiedy wejdzie w wiek emerytalny. - Czuję się oszukany i prawdopodobnie na drodze sądowej będę domagał się zwrotu zainwestowanych pieniędzy - mówi na koniec Wojtaniec. Zdaniem prawników, Wojtaniec nie ma jednak większych szans na wygranie sprawy w sądzie. - Nie podpisał żadnej umowy, czy porozumienia, więc sędzia nie miałby się do czego odwoływać - przekonuje prawnik Paweł Skowroński. - Trudno byłoby również udowodnić winę urzędnikowi, który czegoś niedopowiedział. Sprawa jest problemowa, ale raczej bez szans na wygraną. Ale to tylko moja opinia. (Hubert Bierndgarski)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 9 Gości